Tłumaczenia w kontekście hasła "razu się zakochałam" z polskiego na angielski od Reverso Context: W tym tygodniu spróbowałem tej kombinacji i od razu się zakochałam A ja czuję w sobie coraz większą złość, niechęć, obrzydzenie, a nawet nienawiść! Do świata i do ludzi. Do wszystkich, od których tylko poczuję odór alkoholu Irytacja i frustracja - wypełniają mnie i nie chcą puścić, żebym mogła normalnie żyć. Ludzie niszczą siebie i innych w momencie sięgania po alkohol. 193 likes, 10 comments - dorisinsocialmedia on July 9, 2021: "Jak się kocha co się robi to… Co rejs przekładam sobie obserwacje z pokładu na proces budo" Linkedin & Marka osobista💡SOCIAL SAILING • Doris Maklewska on Instagram: "Jak się kocha co się robi to… Mężczyzną, w którym się zakochałam. A man I was crazy about. Ja się zakochałam w mojej najlepszej przyjaciółce, pamiętasz. I fell in love with my best friend, remember. Ale ja się zakochałam w tobie. But I fell in love with you. Kiedy miałam 18 lat, szaleńczo się zakochałam w dziewczynie na pierwszym roku studiów. Takie niespodziewane uczucie dopadło jedną z internautek. „ – Tak, stało się, zakochałam się we własnym szwagrze. Kiedy obserwowałam, jak zajmuje się Michasiem, jak czule patrzy na Nie wiem co się ze mną dzieje, pomimo, że jestem szczęśliwą mężatką zrobiłam się ostatnio jakaś kochliwa Tym razem zakochałam się w Pierre LANG a szczególnie w ich letniej kolekcji bransoletek Translations in context of "w którym się zakochałam i" in Polish-English from Reverso Context: To pierwszy facet, w którym się zakochałam i wciąż kocham, nieważne, co zrobił i wiem, że on wciąż mnie kocha. Tłumaczenia w kontekście hasła "że zakochałam się w tobie" z polskiego na angielski od Reverso Context: Wypiła prawie całą butelkę, zaczęła mnie wyzywać od dziwek i oskarżać, że zakochałam się w tobie. „Kiedy weszłam do sauny i usiadłam na ławce naprzeciwko nich, malujące się na twarzy mojego męża przerażenie było tak wielkie, że aż komiczne. Trochę jak przesadna reakcja na kreskówkach. Zaczęłam się śmiać. On zrzucił jej nogi ze swoich kolan, ona pisnęła”. - Powiem ci, że nie żałuję ani jednej z nim spędzonej chwili. - Nawet tego, że tak bardzo przez niego cierpiałaś? - Dzięki temu doceniłam to, co zrobił, by mni pR3rZqo. Witam! Mam 31 lat, od siedmiu lat jestem mężatką i mamy dwójkę dzieci. Skończyłam studia, nie mogę znaleźć pracy. Jestem chudą kobietą. W związku z mężem jestem od 11 lat. Na początku było super, aż do momentu kiedy się naprawdę w nim zakochałam i świata po za nim nie widziałam. Zaczął mnie oszukiwać, zdradzał mnie, ze zdrady "wyszło" dziecko. Niestety wybaczyłam mu, ale zapomnieć nie umiem. Wykręca się od alimentów. Nie akceptuję swojego wyglądu i czuję, że też mu sie nie podobam, jednak ciągle mnie posądza o zdrady. Podam przykład: mąż był na wsi i tam nocował z dziećmi, przyjechał i zobaczył dwa stojące kufle do piwa. Zaczął donośnym głosem pytać kto u mnie był, a ja że nikt. A to było tak, że któregoś razu robiłam rybę w occie i po prostu kufle posłużyły mi jako miarka. Nie wiem co o tym myśleć, to jest chore. Jest despotyczny, wszystko ma być tak jak on myśli, tak jak u jego mamy. Boję sie mu cokolwiek powiedzieć, nie akceptuje mojej rodziny, bo wszystko co u nas się dzieje - mówię. Są jedyną moją podporą. Po za tym nie mam wielu znajomych, rzadko ktokolwiek mnie odwiedza, moi znajomi są tymi złymi - wymyśla na ich temat różne historie, np. ta pijaczka itp. Nie umiem i nigdy nie umiałam z nim rozmawiać o naszej przyszłości, nie mieliśmy nigdy planów, dla niego liczy się tylko samochód - jak najładniejszy, najlepszy, a ja chcę, żeby mnieszkanie doprowadzić do porządku, bo córka idzie do pierwszej klasy i nie ma swojego kącika. To tyle. Proszę o pomoc. fot. Adobe Stock Powietrze pachniało bzem. Szłam powoli, rozkoszując się ciepłem majowego popołudnia i tymi kilkoma wolnymi chwilami, na jakie mogłam sobie pozwolić, zanim rzucę się w wir domowych obowiązków. Do tamtej kwiaciarni weszłam zupełnie przypadkiem Skusiły mnie róże na wystawie. Pomyślałam, że zasuszone będą idealnie wyglądać na komodzie w jadalni. W środku, oprócz sprzedawczyni był jakiś młody mężczyzna w ciemnym garniturze. Wyglądał na niezdecydowanego, miotał się między półkami, najwyraźniej szukając czegoś na szczególną okazję. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko. – Może pani przyjdzie mi z pomocą? – zagadnął. – Szukam kwiatów dla kogoś wyjątkowego. Zaskoczył mnie. Zapytałam, czy to dla żony i ta myśl, sprawiła, że poczułam irracjonalne ukłucie zazdrości. Może dlatego, że ten mężczyzna był po prostu idealny. Wysoki, szczupły, ciemnooki szatyn z pięknym uśmiechem przyprawił mnie o szybsze bicie serca. Co było raczej niestosowne, biorąc pod uwagę, że jestem mężatką z sześcioletnim stażem... – Żony? Nie – zaprzeczył, przyglądając się bukietowi frezji. – Chodzi o moją mamę, ma dziś urodziny. – W takim razie to musi być coś rzeczywiście wyjątkowego – zgodziłam się, rozglądając wokół. W końcu, po długiej debacie zdecydowaliśmy się na pięknego, kremowego storczyka. – Chciałbym podziękować pani za pomoc. Może kawa? – spytał nieznajomy, otwierając przede mną drzwi. Kawa? – pomyślałam. Zauroczę się jeszcze mocniej i będę musiała wrócić na ziemię... – To jak? – kusił, wskazując pobliską kawiarenkę pod gołym niebem. – Dobrze – zgodziłam się w końcu i usiedliśmy przy stoliku. Mój nowy znajomy przedstawił się jako Piotr. Kiedy sączyłam moje cappuccino, zaczął opowiadać o swojej pracy w galerii sztuki, a ja nie mogłam się napatrzeć na jego piękny, rzymski profil, tonęłam w niepokojąco ciemnych oczach, marzyłam o dotyku jego szczupłych palców. Nigdy do tej pory nie zdarzyło mi się coś takiego. Kocham mojego męża, inni mężczyźni mogliby dla mnie nie istnieć, tymczasem teraz... Przestraszyłam się, że w moje poukładane życie wkracza zamęt. – Naprawdę muszę już lecieć – powiedziałam nagle, zrywając się od stolika. Piotr posłał mi zdumione spojrzenie, ale nie skomentował. Wstał, pocałował mnie w rękę i jeszcze raz podziękował. – Gdyby chciała pani porozmawiać, albo sam nie wiem... – zawahał się, wręczając mi swoją wizytówkę. Wsunęłam ją do torebki i szybkim krokiem wyszłam na ulicę. Chciałam biec, uciekać od tego mężczyzny, który tak mnie zauroczył, że zapomniałam o całym świecie. Kiedy wsiadałam do tramwaju, kręciło mi się w głowie. Myślałam o ciemnookim nieznajomym, czułam na sobie jego wzrok, przypominałam sobie każdy szczegół jego twarzy. Wieczorem wszystko leciało mi z rąk, nie mogłam znaleźć sobie miejsca. – Kotku, wszystko OK.? – zainteresował się mój mąż Tomasz. – Tak, to tylko ból głowy – skłamałam, posyłając mu wymuszony uśmiech. Przytulił mnie, a ja zrozumiałam, że muszę zapomnieć o dzisiejszym incydencie, zanim komuś stanie się krzywda. Zanim zranię mężczyznę, któremu ślubowałam miłość i wierność. Poszłam do sypialni i wyjęłam z torebki wizytówkę Piotra. Przez moment wpatrywałam się w nią, a potem podarłam na kawałki i wrzuciłam na dno kosza z papierami. Tylko, że i tak zapamiętałam adres jego galerii. Gołębia 7... Kolejne dni mijały szybko i nijako. Wmawiałam sobie, że wszystko jest dobrze, ale wiedziałam, że to tylko pozory. Wciąż myślałam tylko o tym, żeby znaleźć się w pobliżu Piotra. Któregoś poniedziałkowego popołudnia wracałam z pracy okrężną drogą i „przypadkiem” znalazłam się w pobliżu jego galerii. Kiedy przez szybę wystawową zobaczyłam, jak wiesza na ścianie jakiś obraz, poczułam, że miękną mi kolana, a krew uderza do głowy. Wejdę tam tylko na chwilę, przywitam się, obejrzę prace – okłamywałam samą siebie. Kiedy znalazłam się w środku i nasze oczy się spotkały, dałabym sobie rękę uciąć, że ucieszył się ma mój widok. Po paru minutach siedzieliśmy popijając kawę na zapleczu. Nasze kolana stykały się pod wąskim stolikiem, czułam, że jest mi słabo, że niedługo wszystko, co przez lata zbudowałam z Tomkiem może się zawalić. Nie byłam w stanie zapanować nad sobą Kiedy pokazywał mi jakąś ulotkę, nasze dłonie się zetknęły, a mnie przeszedł dreszcz. Potem spojrzał mi w oczy i powiedział, że nie może przestać o mnie myśleć. Tak po prostu... Chciałam zaprzeczyć, powiedzieć, że to nie ma sensu, ale jakaś niewidzialna siła pchała mnie w jego ramiona. Kiedy nachylił się nade mną, zrozumiałam, że jeśli go nie pocałuję, będę tego żałować do końca życia. Pocałował mnie żarliwie i namiętnie. Nie pamiętam dokładnie, jak dotarliśmy do niego, czemu się na to zgodziłam i jak to możliwe, że ten obcy przecież mężczyzna zdołał tak szybko wedrzeć się w moje życie. Pamiętam tylko odrapaną klatkę schodową, jego ciasne, zawalone obrazami mieszkanie, błękitną pościel i szerokie łóżko. Kochaliśmy się dziko i pospiesznie, jakby wiedząc, że te kradzione chwile nie powinny się zdarzyć. Było mi z nim cudownie, chociaż już wtedy kołatało mi w głowie poczucie winy i wiedziałam, że robię najgłupszą rzecz w życiu. Nagle w mojej torebce rozdzwoniła się komórka. – Muszę odebrać, to mój mąż – powiedziałam cicho, ale chwycił mnie za rękę. – Nie musisz, teraz jesteśmy tylko my – szepnął. Wyrwałam mu się, pospiesznie chwytając rozrzucone po podłodze ciuchy. Ta dobrze znana melodyjka z telefonu przywróciła mnie do rzeczywistości. – Muszę iść, to się więcej nie powtórzy – powiedziałam, ale sama w to nie bardzo wierzyłam. W domu Tomasz czekał na mnie z kolacją, a ja poczułam takie wyrzuty sumienia, że aż mi dech zaparło. Siedzieliśmy przy kuchennym stole, a ja wciąż czułam pocałunki Piotra. – Przepraszam cię, źle się czuję – powiedziałam, zrywając się od stołu. Pobiegłam pod prysznic, chcąc zmyć z siebie każdy ślad tego namiętnego wieczoru, ale widziałam, że nie uda mi się wymazać wspomnień. Następnego dnia obudziłam się z tępym bólem głowy i jeszcze silniejszym poczuciem winy. Nigdy więcej nie zdradzę męża. Do końca maja udawało mi się trzymać z dala od galerii Piotra, nie odbierać jego telefonów, zagłuszać każdą myśl o nim, ale wygląda na to, że los się na mnie zawziął. Którejś soboty byłam z mężem w sklepie i wpadłam prosto na... Piotra. Stał za regałem z alkoholami, patrząc mi w oczy. Zrobiło mi się słabo, poczułam, że zaraz upadnę. – Może to? Świetne do ryby – powiedział mój nieświadomy niczego mąż, pokazując mi butelkę białego wina. – Źle się czujesz? Co się dzieje, zbladłaś. – Nic – wyjąkałam, ciągnąc go w inną stronę. – Wino wybierzemy na końcu. Wzruszył ramionami, wciąż uważnie mi się przyglądając, a ja zrozumiałam, że moja historia z Piotrem wcale jeszcze nie jest skończona. Wystarczyło kilka sekund, żebym znowu zapragnęła znaleźć się w jego ramionach, żebym chciała się z nim kochać, słuchać, jak mówi, patrzeć mu w oczy, dotykać go... Pobiegłam do galerii następnego dnia. Nie traciłam czasu, pocałowałam go, a potem pojechaliśmy do niego. Nie potrafiłam już bez niego żyć, te krótkie spotkania były dla mnie jak narkotyk. Wciągnęła mnie ta gra do tego stopnia, że całe dnie spędzałam na wymyślaniu kolejnych usprawiedliwiających moje zniknięcia kłamstw. Jakoś pod koniec czerwca poczułam, że to nie jest romans. Zakochałam się w Piotrze, tylko jego chciałam. A przynajmniej tak mi się wydawało. Nagle wszystko stało się dla mnie takie dziecinnie proste, oczywiste. Przestałam się przejmować, że niszczę swoje i Tomka życie, że jestem mężatką, że Piotr jest ode mnie 6 lat młodszy. Liczył się tylko on. Zaczęłam się w tym wszystkim gubić Kłamałam, nie pamiętając, co wygaduję. Plątałam się w opowieściach o przypadkiem spotkanych koleżankach, kursach, kinie, siłowni... Widziałam, że Tomasz zaczyna się domyślać, dostrzegałam cierpienie w jego oczach, ale nie miałam siły, żeby zostawić Piotra. Już nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Zaczęłam planować rozwód, nowe życie, idealne rozwiązanie. Tamtego deszczowego popołudnia udało mi się wyrwać z pracy wcześniej. Pobiegłam prosto do galerii, chociaż nie planowaliśmy spotkania. Zobaczyłam go jak zwykle przez okno wystawowe i uśmiechnęłam się, wchodząc. Nie zauważył mnie. Powiedział coś do kogoś siedzącego w głębi. Zerknęłam. Przy jego biurku siedziała młoda, ruda kobieta. Piękna i roześmiana. Piotr podszedł i... odgarnął jej włosy z czoła. Zupełnie tak, jak zawsze robił to z moim uparcie opadającym na oczy kosmykiem. Potem powiedział jej coś na ucho i pocałował ją w usta. Stałam, jak wmurowana. Targało mną tyle uczuć, tyle emocji. Czułam przeraźliwy żal, gniew, rozpacz, upokorzenie i ból nie do zniesienia. – Boże – powiedziałam cicho, ruszając w stronę drzwi. – Beata? Nie umawialiśmy się chyba na dzisiaj – usłyszałam jego głos. Zupełnie spokojny, bez cienia skrupułów... – Tylko tyle masz mi do powiedzenia? – zapytałam, modląc się, żeby piekące pod powiekami łzy nie popłynęły mi po policzkach. – Słuchaj, o co ci chodzi? Niczego sobie nie obiecywaliśmy, to była piękna przygoda, nic więcej – powiedział. – Tylko przygoda – powtórzyłam, czując, że cały mój świat się wali. Ruda dziewczyna dyskretnie i bez słowa znikła na zapleczu, a ja po prostu wyszłam. Nie miałam nawet ochoty dać mu w twarz, chyba szkoda by mi było ręki. – Zadzwonię. Nie dąsaj się już, nie znasz życia, skarbie? – krzyknął wesoło, a ja poczułam, że robi mi się niedobrze. Dopiero teraz zrozumiałam, co narobiłam, jakim mężczyzną jest Piotr i jak bardzo byłam głupia. Jak mogłam myśleć, że jemu też na mnie zależy?! Byłam dla niego jedynie zabawką, jedną z panienek, z którymi umilał sobie popołudnia. Planowałam rozwód, rozbicie rodziny, zranienie Tomka, a on zabawiał się pewnie na lewo i prawo, diabli wiedzą z kim i od jak dawna! Machnęłam na przejeżdżającą taksówkę i pojechałam do domu. Tomasza nie było. Nalałam sobie kieliszek wina, drugi i trzeci. Alkohol palił mnie w przełyku, pod powiekami znowu cisnęły się łzy. – Boże, jak mogłam być tak głupia?! – powiedziałam i rozpłakałam się. Dochodziła dziewiąta wieczorem, gdy nagle zdałam sobie sprawę, że mojego męża wciąż nie ma w domu. Poszłam do kuchni, żeby do niego zadzwonić i zobaczyłam tę kartkę. Wisiała na lodówce, zupełnie, jak lista zakupów, które czasem przyklejamy w tym samym miejscu. „Wiem, że kogoś masz i nie mogę dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Na razie zamieszkam u przyjaciół, potem zdecydujemy, co dalej. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie zraniłaś, mam nadzieję, że było warto. Tomasz” – przeczytałam. To była najgorsza noc w moim życiu. Po raz pierwszy od naszego ślubu leżałam sama w naszym małżeńskim łóżku. Płakałam aż do świtu. Dopiero teraz, kiedy mój świat się zawalił, zrozumiałam, ile straciłam i jak bardzo Tomasz był dla mnie ważny. Rano kilkakrotnie dzwoniłam na komórkę męża, ale za każdym razem odzywała się jedynie automatyczna sekretarka. Przez moment chciałam się nagrać, ale co miałabym powiedzieć? Zdradziłam cię, ale to nie miało znaczenia? Albo – owszem, zauroczył mnie Piotr, ale kocham wciąż ciebie? Kolejne dni mijały mi koszmarnie Mąż milczał, za to wydzwaniał do mnie Piotr. Prosił, żebym przestała się zachowywać, jak dziecko i przyjechała do galerii. Wyjęłam z mojej komórki kartę z numerem i cisnęłam ją do kosza na śmieci. Nie chciałam dłużej słuchać głosu tego człowieka, nie chciałam mieć już z nim nic wspólnego. Chciałam tylko męża, ale wiedziałam, że minie dużo czasu, zanim mi wybaczy. Najpierw musiałam wybaczyć sobie samej, a to też nie było łatwe. Tomasz pojawił się w domu dopiero po paru tygodniach. – Wpadłem po parę swoich rzeczy – powiedział suchym, niepodobnym do swojego tonem, a mnie na widok jego smutnej twarzy, ścisnęło się serce. – Tomasz... – wyszeptałam cicho, podchodząc do niego. Chciałam go przytulić, przeprosić, powiedzieć, że zależy mi na nim, ale tylko stałam, a łzy ciekły mi po policzkach. – Nie jestem jeszcze gotowy, żeby z tobą rozmawiać – powiedział. Wrzucił kilka rzeczy do torby i cicho zamknął za sobą drzwi. Przepłakałam kolejną noc. Zegar wybił drugą w nocy, a ja wciąż siedziałam w pustej sypialni, zastanawiając się, czy uda mi się jeszcze poskładać moje życie. Spojrzałam na naszą ślubną fotografię. Oboje roześmiani, oboje z nadzieją w oczach, tacy ufni... Jak mogłam być taka głupia? Kto wie, ile czasu upłynie, zanim Tomasz mi wybaczy? Ale zrobię wszystko, żeby do mnie wrócił, jest moim mężem i będę o niego walczyć, choćbym miała go błagać na kolanach – pomyślałam i po raz pierwszy od tej historii z Piotrem w moim sercu pojawił się cień nadziei. Czytaj także:„Za miesiąc mój ślub, a ja nie mogę przestać myśleć o innym. Już nie wiem, czy wybrałam odpowiedniego mężczyznę...”„Od wielu lat byłam zakochana w narzeczonym mojej siostry. Rozstali się, więc teraz czas na moje szczęście”„Była żona mojego męża nie żyje od kilku lat, ale i tak na każdym kroku z nią przegrywam. Mam już dość…” Coraz trudniej porzucić kawalerski stan. W Polsce brakuje ponad miliona panien! Data utworzenia: 31 maja 2022, 6:20. Data aktualizacji: 31 maja 2022, 11:23. Panowie, którym marzy się ożenek, nie mają łatwego zadania. Okazuje się, że w Polsce brakuje aż miliona panien – tak wynika z pierwszych danych z Narodowego Spisu Powszechnego. W Polsce liczba kawalerów o milion przewyższa liczbę panien. Najwięcej singli jest w woj. dolnośląskim. Foto: - / 123RF Przed rokiem wszyscy dorośli mieszkańcy Polski musieli się spisać, czyli wziąć udział w obowiązkowym spisie powszechnym. Odpowiedzi, których udzieliliśmy rachmistrzom lub drogą internetową, są źródłem informacji o liczbie mieszkańców Polski, naszego wykształcenia, zawodów oraz warunków, w jakich żyjemy oraz... życia osobistego. Pierwsze dane zostały właśnie opublikowane. Wynika z nich że co trzecia osoba w Polsce to singiel (badane były osoby powyżej 15. roku życia). Przy czym kawalerów jest 5,2 miliona, a panien – 4,1 miliona. 55 proc. kawalerów i panien ma nie więcej niż 30 lat. Co piąta singielka i singiel jest już po 40. Żonę znajdziesz w mieście, a męża – na wsi Samotnym panom niełatwo jest znaleźć drugą połówkę. Ale podpowiemy, gdzie jej szukać. Najwięcej panien mieszka w miastach. Z kolei jeśli jakaś Polka szuka kawalera, szybciej znajdzie go na wsi. Gdyby spojrzeć na mapę Polski, to najwięcej singli jest w woj. dolnośląskim. Trudno o pannę czy kawalera, będzie na pewno w woj. łódzkim – tu odsetek singli nalezy do najniższych. – Dlaczego tam mało jest u nas kawalerów i panien? Dużo młodych ludzi wyjechało z Łodzi za lepszą pracą do innych miast i za granicę. Część zapewne legalizuje związek z powodów ekonomicznych. Łatwiej dostać kredyt na mieszkanie, kiedy jest się małżeństwem – mówi Kinga Zawadzka z Łodzi. Jest mężatką. – Kiedy zakochałam się w moim obecnym mężu, to nie wyobrażam sobie, by nie zalegalizować związku. Przecież każda kobieta marzy o pierścionku, białej sukni – dodaje. Wesele zakończyło się skandalem. Pan młody zrobił to ukochanej Polska podzielona. Na wschodzie małżeństwa, na zachodzie – rozwody Zobacz także Poszukiwania żony lub męża mogą być trudne nie tylko z Łódzkiem, ale także na Podkarpaciu i na Lubelszczyźnie – tam jest najwięcej mężatek i żonatych. – To wynik ruchu ludności – tak wyniki NSP wyjaśnia Faktowi prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny. – Na zachodzie Polski jest napływowa ludność, która nie zapuściła tak głęboko korzeni w tradycji. Na wschodzie jest mniej rozwodów, ludzie częściej chodzą tam do kościoła i skromniej żyją – dodaje. - / Będą zmiany w rozwodach Rośnie liczba rozwodników Dane z Narodowego Spisu Powszechnego pokazują jeszcze inną smutną prawdę: Polacy nie chcą brać ślubów, za to rozwodzą się na potęgę. Co prawda najbardziej liczną grupą są osoby pozostające w związku małżeńskim (54 proc. populacji) to liczba mężatek i żonatych w ciągu 10 lat, czyli od ostatniego spisu zmniejszyła się o prawie 900 tysięcy. Tradycyjnie mieszkańcy wsi częściej niż "miastowi" pozostają w związku małżeńskim (57,3 proc. osób wobec 51,9 proc.). Ta różnica jest widoczna szczególnie w przypadku pań (mężatki stanowią 57,4 proc. kobiet na wsi wobec 49,9 proc. w miastach). - / Z kolei odsetek rozwiedzionych w ciągu dekady wzrósł z 5 proc. do 7,6 proc. Są województwa, jak np. dolnośląskie, gdzie co dziesiąta osoba jest „po przejściach”, czyli ma za sobą rozwód. - / Dane z Narodowego Spisu Powszechnego odzwierciedlają stan na koniec września 2021. Od tamtej pory sporo się zmieniło. O ile liczba osób, które uciekły z Ukrainy przed wojną, poprawi polską demografię? O ile wzrosła liczba panien? Czy teraz kiedy do Polski dotarło ponad 3,6 mln obywateli (a głównie obywatelek Ukrainy), liczba małżeństw zawieranych w Polsce wzrośnie? To zapewne pokaże nam dopiero kolejny spis powszechny, który będzie za dziewięć lat. Ten artykuł po raz pierwszy ukazał się na stronie Faktu r. /9 Narodowy Spis Powszechny. Mikołaj Zacharow / – Jestem ze Śląska, ale w Łodzi studiuję i przez parę lat pewnie będę w tej łódzkiej statystyce, a później wyjadę. Kiedy już spotkam tego jedynego i zdecydujemy się być z sobą, z pewnością będzie to małżeństwo. Będą obrączki i będzie ślub – mówi Zosia (21 l.). /9 Narodowy Spis Powszechny. Łukasz Woźnica / – Żyję w związku, który nie jest sformalizowany. Po pierwsze jestem ateistą i nie wierzę w moc, która sakramentalnie spaja dwie osoby. Uważam, że związek jest to decyzja dwóch dorosłych osób. Jeśli po pewnym czasie te dwie osoby się nie dogadują (bo czasem ich drogi się rozchodzą) obie podejmują wspólną decyzję o tym, żeby się rozstać – stwierdza Bartosz (28 l.) z Wrocławia. /9 Narodowy Spis Powszechny. Mikołaj Zacharow / – Jestem mężatką, bo zakochałam się w moim obecnym mężu. Nie wyobrażam sobie, by nie zalegalizować związku. Przecież każda kobieta marzy o pierścionku, białej sukni. Dlaczego tak mało jest w Łodzi kawalerów i panien? Dużo młodych ludzi wyjechało za lepszą pracą do innych miast i za granicę. Niektórzy zapewne legalizują związki z powodów ekonomicznych. Łatwiej dostać kredyt na mieszkanie, kiedy jest się małżeństwem – opowiada Kinga Zawadzka (38 l.) z Łodzi. /9 Narodowy Spis Powszechny. Mikołaj Zacharow / – Łódź to filmówka, Uniwersytet Medyczny, inne uczelnie. Wydawać się zatem może, że to miasto studentów, a jednak... To zaskakujące, że akurat tutaj jest najmniej kawalerów i panien. Ale może jest tak, że tu przyjeżdżają na studia, a później wracają do siebie? – mówi Jan (21 l.), który pochodzi z Krakowa,. /9 Narodowy Spis Powszechny. Łukasz Woźnica / Ślub to poważna decyzja i nie ma co się z tym spieszyć. Nie wolno ulegać presji rodziców. Nasi rodzice, czy dziadkowie żenili się dosyć wcześnie i wytrzymywali ze sobą całe życie. Jednak nie zawsze te małżeństwa były radosne i szczęśliwe. Myślę więc, że warto najpierw się samemu psychicznie na taki krok przygotować – mówi Michał (20 l.) z Wrocławia. /9 Narodowy Spis Powszechny. - / 123RF Liczba zawieranych małżeństw spada, za to rośnie liczba rozwodów. Sa województwa, gdzie co dziesiąty mieszkaniec to rozwodnik. /9 Narodowy Spis Powszechny. - / Sprawdź, gdzie odsetek kawalerów i panien jest największy. /9 Narodowy Spis Powszechny. - / Rozwody na zachodzie Polski. To tutaj polskie pary najczęściej się rozstają. /9 Narodowy Spis Powszechny. - / W południowo-wschodniej Polsce żyje najwięcej żonatych i zamężnych. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2010-09-01 14:54:13 Artrosis Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-03 Posty: 52 Wiek: 30 Temat: jestem mężatką, zakochałam się nie wiem co dalej... Pewnie większość z was mnie oczerni . Mam 30 lat, męża od 7 lat, syna w tym roku poszedł do zerówki. Nie chcę się tłumaczyć ale mój mąż to oschły , podły dupek wyładowujący się na mnie z byle powodu. Od 4 at nie usłyszałam że mnie kocha nigdy mnie nie przytula , nie dotyka , jeśli już jest sex to prawie wyproszony prze ze mnie. boże ciężko mi , nie wiem co robić,zakochałam się w koledze z pracy i tu znów problem, on ma żonę i dwójkę dzieci. Też czuje coś wiekiego do mnie,ale oboje z tym walczymy i nie dopuszczamy żeby był jakiś kontakt fizyczny. Czuję się jak nastolatka , nie mogę jeść , spać , nie mogę przestać o nim myśleć...jedynym pozytywnym aspektem jest to że zaczynam się znieczulać na podłośc męża , kiedyś dzwoniąc do niego i słysząc : czego ku..a chcesz, na przykład, płakałam, teraz już nie, w każdej kłótni straszy że się wyprowadzi a kłotnie np o nie umyty talerz.... tak jest od dawna, a teraz ten drugi, wiem że to czysta platoniczna miłość bo rozsądek ,s trach o dzieci nie pozwala nam na nic innego. wiem że nie powinno tak być , że dwie zajęte osoby nie powinny się w sobie zakochać... próbowaam waczyć o miłość mojego męża ae mam dosyć, wiem że on mnie od dawna ne kocha. Dlaczego to takie trudne, daczego musimy się męczyć w nieudanych związkach? Proszę was o radę... musiałam się komuś zwierzyć bo serce mi pęka ... Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli. ? Halina PoświatowskaOpowieść dla przyjaciela 2 Odpowiedź przez women 2010-09-01 18:10:24 women Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-19 Posty: 373 Wiek: 26 Odp: jestem mężatką, zakochałam się nie wiem co dalej... Jesteś naprawdę w ciężkiej sytuacji, współczuje Ci. Sama nie wiem co napisać Tobie. Męża masz okropnego, ale może przez to ze kochasz innego w mężu szukasz wad na siłę, żeby mieć powód do zdrady? Na dodatek tamten też ma rodzinę, kurcze ciężka sytuacja. Rozmawiałaś o tym z mężem, jak Ci źle z nim i żeby coś w sobie zmienił? Może poradnia małżeńska by wam pomogła? A może odejdź od męża na jakiś czas i zobaczymy co zrobi. Jeśli naprawdę mu nie zależy, to lepiej dla Ciebie, będziesz mogła zacząć od nowa, ale nie koniecznie z tym którego kochasz, on ma rodzinę. Myślę że powinnaś o nim zapomnieć, odejść od męża możesz, będziesz mieć czyste sumienie, bo zdrada to nic fajnego, a nie wiesz jakby mąż zareagował jakby się dowiedział, skoro bywa taki porywczy. Odejdź, poczekaj jakiś czas a reszta sama się potoczy. Najważniejsze to mieć czyste sumienie, nawet mając męża drania. Nie krzywdź, a nie będziesz krzywdzony..Szanuj innych, jak siebie samego... 3 Odpowiedź przez NotAgirlNotYetAwoman 2010-09-01 18:33:46 NotAgirlNotYetAwoman Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zawód: Mam, ale wciąż "to nie to" Zarejestrowany: 2010-08-31 Posty: 167 Wiek: 32 Odp: jestem mężatką, zakochałam się nie wiem co dalej... W sumie się zgadzam z tym, co napisałaś women, że najlepiej grać w czyste karty, czyli najpierw skończyć trudny i bolesny związek, a potem ewentualnie próbowac czegos nowego. Bo jesli jestes w zwiazku, nieszczesliwym w dodatku, to ta osoba trzecia, w tym przypadku ten kolega z pracy moze wydawac Ci sie jeszcze bardziej pociągajacy, bo mozesz go porownac tylko z mezem, ktory jest tak "zly", wiec wowczas wszystkie inne cechy tej trzeciej osoby wypadna lepiej na takim tle nieciekawym. W dodatku namietnosc jest podsycana tym, ze ten kolega jest takim "zakazanym owocem", cieakwe wlasnie, jakby to bylo, gdybyscie oboje byli wolni i mogli zrobic co chcecie, byc moze nie byloby w tym juz takiej namietnosci. Namietnosc jest fajna i moze byc ciezka do opanowania, ale tez moze sprobuj spojrzec na to tak, ze ta sytuacja jest dla Ciebie informacja, ze w Twym zwiazku dzieje sie zle i potrzebny jest np. jakis impuls, by cos zmienic. W sumie wlasnie sie pojawil, bo czujesz stan zakochania i napożądania do kogos innego. To tez swiadczy o tym, czego brakuje Ci w obecnym zwiazku byc moze... Mozesz ta sytuacje potraktowac jako informacje dla siebie, a niekoniecznie z niej korzystac, tzn dawac upust pożądaniu itp, choc wiem, ze to trudne, bo latwo mi pisac z neutralnej perspektywy, gdy bezemocjonalnie oceniam Twą sytuacje, a prawda jest tez taka, ze jestesmy tylko ludźmi i Ty sie po prostu zakochalas i masz ochote sie przespac z tym kolegą . Mysle jednak, ze to, co napisalysmy z moja poprzedniczka, pozwoli Ci nabrac troche dystansu i postapic tak, by bylo mozliwie najlepiej, a przede wszystkim troszke uspokoic emocje :* buziaczki NotAgirlNotYetAwoman - obecnie już dawno 'Woman' 4 Odpowiedź przez agnesss181818 2010-09-02 12:46:45 agnesss181818 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-10 Posty: 43 Odp: jestem mężatką, zakochałam się nie wiem co dalej...artrosis wiesz przecież ,że początki tylko są super nawet jakbyś była z tym kolegą to po jakimś czasie będzie niewiem czy bylibyście szczęśliwi z myślą co zrobiliście dzieciom i nie naprawdę jest twój mąż taki to zastanów się czy dalej warto?tylko żeby nikt na tym nie ucierpał. 5 Odpowiedź przez agnesss181818 2010-09-02 12:48:36 agnesss181818 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-10 Posty: 43 Odp: jestem mężatką, zakochałam się nie wiem co dalej...dobrze dziewczyny piszą. 6 Odpowiedź przez Artrosis 2010-09-12 19:59:37 Artrosis Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-03 Posty: 52 Wiek: 30 Odp: jestem mężatką, zakochałam się nie wiem co dalej... Dziękuję dziewczyny. Prawda jest taka ze m nie przeszło... ale wiem że nigdy nie posunę się do zdrady. Z męzem nadal do d..y a z każdym dniem uświadczam się w przekonaniu że to dupek Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli. ? Halina PoświatowskaOpowieść dla przyjaciela 7 Odpowiedź przez syla135 2010-09-13 10:06:31 syla135 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-07-19 Posty: 1,974 Wiek: 26 Odp: jestem mężatką, zakochałam się nie wiem co dalej...witaj Artosiswiem doskonale jak sie czujesz, mi sie zdaje ze przede wszytskim powinnas odejsc od meza, uwazasz ze cos sie zmieni?? napewno nie, dlaczego sie z nim kochasz?? czujesz cos do niego? moim zdaniem nie zasuguje na ciebie ani na twoje odejsc od meza dla siebie, dla swego spokoju psychicznego i dla dziecka, zeby nie musial widziec i uczuc sie takiego traktowania i znieczulicy. bez wzgledu na tego faceta i nie dla teo faceta tylko sobie powinnas odejsc, a co do tego faceta...nie wyszedl ci z glowy i nie wyjdzie jak sie zakochalas, rozumiem ze jestescie jeszcze rozsadni ale jak dlugo to potrwa?? mysle ze powinniscie starac si eto wygasic, nie rozmawiajac jak najzadziej sie spotykajac, jestes mloda masz dopiero 30lat wiesz mi ze jeszcze masz bardzo duza szanse znalesc kogos kto cie bedzie kochal i szanowal, a to ze masz dziecko nie odbiera ci kobiecosci w tych czasach dziecko to nie przeszkodatrzymaj sie i nie pozwalaj tak sie traktowac 8 Odpowiedź przez bezkwiecie 2010-09-13 10:35:22 bezkwiecie Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zawód: poszukiwaczka sensu Zarejestrowany: 2010-09-12 Posty: 56 Wiek: 29 Odp: jestem mężatką, zakochałam się nie wiem co dalej...Artrosis, nie tkwij w związku który Cię unieszczęśliwia! To wcale nie jest tak, że powinniście być razem dla dobra dzieci! Czy Ty jako dziecko czułabyś się dobrze widząc, jak rodzice się nienawidzą? Jak ojciec traktuje mamę niczym ścierkę do podłogi? Dlaczego starasz się dla tego człowieka, przecież to on powinien się starać! Odejdź, nie czekaj aż cię zniszczy. Tylko jako wolna osoba będziesz mogła poszukać tego właściwego partnera. Zasługujesz na to. 9 Odpowiedź przez sunset 2010-09-13 10:46:27 sunset Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-08 Posty: 189 Wiek: 23 Odp: jestem mężatką, zakochałam się nie wiem co dalej... po co się męczyć będąc z kimś takim...? a dziecko zamiast widzieć kochających się rodziców to widzi taką sytuacje.. potem będzie miał taki obraz o rodzinie że tak właśnie powinno być. nie męcz się kobieto z kimś takim jak to mówią to toksyczny związek. "Sae Fideli Sis Fidelis" Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

jestem mężatką zakochałam się